Leżę w objęciach umiłowanego tańcząca bardzo. Leżę z zamkniętymi oczyma. Nie mam siły, by podnieść powieki. Mimo, że oczy mam zamknięte, widzę umiłowanego mojego. Jezus patrzy we mnie głęboko. Poruszony i wzruszony cały.
„Cierpisz bardzo, maleńka Moja!”
„Tańczę z Tobą i dla Ciebie, kochany mój Jezu” – szepcze moje serce.
„Nieba ci przychylę, Moniko! Wszystko dla ciebie zrobię!”
„Przytul…”
Jezus zbliża się do mnie i mnie całuje w czoło. Potem przytula mnie do Siebie . Głębiej bardziej… Tańczę otulona Miłością! Wtulona w Miłość! Jezus zanurza mnie w Sobie bardziej i bardziej. I czyni z Sobą jedno.
PYTANIE
„Co mogę dla ciebie zrobić, maleńka Moja?” – pyta Jezus głaszcząc z czułością mój policzek. Uśmiecham się do umiłowanego promiennie.
„Bądź ze mną, po prostu, kochany.”
„Moja kochana, Ja zawsze jestem z tobą”-szepcze Jezus ogniście i po chwili pyta:
„Co mogę dla ciebie zrobić, maleńka Moja?”
Wypowiadam prośbę, którą powiedziałam już wcześniej.
Jezus patrzy we mnie głęboko.
„Moniko, przecież już ci mówiłem. Tak. Będę ci służył.”
„Dziękuję, kochany!”
Po chwili umiłowany znów pyta:
„Co mogę dla ciebie zrobić, maleńka Moja?”
„Błogosław moje kochane Duchowe Dzieci!”
Uśmiech Jezusa jest tkliwy i promienny.
„Błogosławisz je co rano, maleńka. A Ja razem z tobą.”
„Ale ja chcę, żebyś Ty. Teraz. Proszę…!”
„Błogosławię twoje Duchowe Dzieci, Moniko!”
Jezus kreśli w górze znak krzyża.
„Dziękuję mój Jezuniu kochany!”
Jezus uśmiecha się do mnie cudownie i znów pyta:
„Co mogę dla ciebie zrobić, maleńka Moja?”
„Daj mi buzi!”
Umiłowany, śliczny Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i mnie całuje. Całuje jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Ogniście, namiętnie i słodko. I ja całuję mojego Oblubieńca. Całujemy się, a całując trwamy w miłości i intymności bez granic!
TATUŚ – KRÓL
Leżę z zamkniętymi oczyma. Uśmiecham się do umiłowanego mojego radośnie. Jezus szepcze mi do serca i ucha:
„Moja kochana! Moja słodka! Śliczna Moja! Serce Moje! Słońce Moje! Szczęście i radości Moja! Rozkoszy i namiętności Moja! Maleństwo Moje ukochane!”
„Rozpieszczasz mnie i wywyższasz, mój słodki Jezuniu!”
„Ubóstwiam ciebie, maleńka Moja!”
„Właśnie, ubóstwiasz! A ja taka niegodna. Taka niegodna…”
„Widzisz swą niegodność, maleńka Moja. A ty masz w sobie wielką godność. Godność dziecka Bożego! Jesteś Moim dzieciątkiem, Moim maleństwem, Moim niemowlęciem, Monisiu!”
Uśmiecham się do umiłowanego mojego od ucha do ucha!
„Taaak! Jestem Twoim niemowlęciem, Twoim dzieciątkiem. A Ty jesteś moim Tatusiem i Królem!”
CIEBIE UWIELBIAM!
Jezus trzyma mnie w objęciach i tuli do SERCA. Patrzy we mnie głęboko… Jego jasne i czyste spojrzenie przenika mnie na wskroś! Uśmiecham się do mojego Oblubieńca od ucha do ucha!
„Jesteś, kochany, moim Ogrodem. Ogrodem Miłości! Nie tylko! Jesteś Kwiatem! Piękną, dorodną, Lilią. Czystą i niewinną. Pokorną w swym pięknie. Spijam z niej nektar miłości… Upijam się nim! Jesteś bujnym Słonecznikiem, który swą głowę kieruje ku Słońcu, wskazując mi Niebo. Jesteś Źródłem, z którego piję Napój Miłości. Jesteś Oceanem. Oceanem Miłości. A ja maleńka kropelka zanurzona w Miłość. Otulona Miłością… Żyję w blasku Twej Obecności i w Twoim Cieniu. Gdy jest dobrze to dobrze, gdy jest źle to też dobrze. Bo Ty jesteś ze mną.”
Milknę. Umiłowany patrzy we mnie jak w obrazek. Ja wpatrzona w mojego Oblubieńca pytam:
„Co mogę dla Ciebie zrobić, kochany?”
„Mów Mi tak ciągle, maleńka Moja!”
Śmieję się radośnie!
„Ja nie mam już nic do powiedzenia. Na razie!”
Jezus śmieje się perliście!
„Pomilczmy więc, najmilsza Moja!”
„Pomilczmy. Uwielbiam z Tobą rozmawiać i uwielbiam z Tobą milczeć! Ciebie uwielbiam!”
Zarzucam ręce na szyję Jezusowi i całuję Go siarczyście i namiętnie.
Jezus tuli mnie do SERCA. SERCE Najdroższe bije w rytmie:
„Kocham ciebie! Kocham ciebie!”
BOŻA ISKIERKA
Tańczymy bardzo. Mój umiłowany, śliczny Jezus i ja… Jezus trzyma mnie w objęciach i w tańcu prowadzi. Patrzy we mnie głęboko. Nagle rozczula się i rozrzewnia cały…
„Nawet nie wiesz, maleńka Moja, jak bardzo Mi pomagasz! Jak bardzo!”
Patrzę na Jezusa zdumiona!
„Bardzo pragnę Ci pomagać, kochany, ale nie wiem jak, ani w czym Ci mogę pomóc. W czym Ci pomagam?” – pytam niepewnie.
„W wybawianiu świata od zła!” Rozmyślam… Umiłowany szepcze:
„Zobacz, maleńka Moja: na świecie jest ogrom zła. Panoszy się i rozprzestrzenia bardzo! Są jednak ludzie, Boże Iskierki, którzy przez modlitwę i ofiarę cierpienia pomagają Mi z nim walczyć.”
I dodaje:
„Jesteś jedną z nich, Boża Iskierko!
Tańczymy bardzo w miłości i intymności bez granic…
WSZYSTKO I NIC
Leżę w objęciach umiłowanego. Jezus patrzy we mnie jak w obrazek. Patrzy Swym pięknym, niebiańskim spojrzeniem. Jasnym i świetlistym. Obfitym. Jestem cała w nim zanurzona. Otulona…
„Opowiedz mi o Sobie. Kim jesteś, kochany?” – pytam z mocą.
„Jam jest Spojrzenie…” – szepcze Jezus ogniście.
Uśmiecham się do umiłowanego mojego od ucha do ucha.
„A kim ja jestem?”
Jezus rozczula się ogromnie!
„Ty jesteś Moją maleńką! Moją słodką! Moją miłością, rozkoszą i szczęściem!”
„Pragnę być dla Ciebie wszystkim!”
„Moniko droga, jesteś! Jesteś dla Mnie wszystkim!”
„I Ty mój Jezuniu jesteś dla mnie Wszystkim! Bez Ciebie nie żyję! Nie istnieję! Ty jesteś moim Życiem i moim Istnieniem! I nie mogę się nadziwić, że Ty patrzysz we mnie z takim uwielbieniem! Ja takie nędzne nic! Ty jesteś Wszystko, a ja nic!”
Jezus wpatruje się we mnie. Ogrzewam się w Jego spojrzeniu…
W NIEBIE
Leżę z zamkniętymi oczami w błogim półśnie. Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i mnie całuje w czoło. Potem przytula policzek do mego policzka.
„Taaak… Tak, odpocznij maleńka Moja. We Mnie odpocznij!”
Uśmiecham się do umiłowanego mojego od ucha do ucha!
I nagle widzę obraz:
Leżymy na trawie pod bezchmurnym niebem. Jezus wpatruje się we mnie jak w obrazek. Ja wpatrzona w mojego Oblubieńca. Umiłowany zrywa trawkę i delikatnie łaskocze nią mój policzek. Uśmiecham do Niego radośnie.
„Tak mogłoby być wiecznie…” – szepczę z mocą.
„Tak jest wiecznie, maleńka Moja!” – szepcze Jezus ogniście.
„Ale ten obraz zaraz zniknie…”
„Nie, on trwa w sercu twoim. Możesz do niego wrócić kiedy tylko zechcesz, najmilsza!”
Uśmiecham się do umiłowanego mojego Jezusa promiennie.
„Tak jest w Niebie, prawda?”
„Prawda, Moniko.”
Trwamy w Miłości. Mój Jezus i ja.
GŁĘBIEJ I GŁĘBIEJ
Jezus mnie całuje. Całuje moją twarz, całuje moje biedne maleńkie serce. Całuje moje chore jelita, całuje moje pokręcone i bezwładne ręce i nogi. Całuje mnie całą. A całując zanurza mnie w Sobie, zatapia w miłości i czyni z Sobą jedno.
„Mój kochany Jezu!”
„Moja słodka Moniczko!”
„A co to znaczy, że jestem słodka?”
„Nie ma w tobie ani kszty goryczy, rozgoryczenia. Ani odrobiny zgorzknienia, przygnębienia, frustracji, smutku. Ani trochę pychy…”
Przerywam umiłowanemu gwałtownie!
„Nie ma we mnie pychy? Nie widzę tego!”
„Nie ma. Moja miłość, twe cierpienie i cichość czynią dla niej mur nie do przebycia!” – szepcze Jezus i za chwilę dodaje ogniście:
„Pragnę ciebie, Moniko!”
„Pragnę Ciebie, Jezu!”
Umiłowany całuje mnie całą. A całując zanurza mnie w Sobie. Coraz głębiej i głębiej i głębiej…
SZCZĘŚLIWI
„Mój słodki Jezu, czy jesteś ze mną szczęśliwy?”
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i patrzy we mnie z lubością.
„A jak myślisz, maleńka Moja? Co widzisz?” – pyta z cudnym uśmiechem.
„Widzę, że jesteś szczęśliwy. Ale może nie chcesz pokazywać mi Swego nieszczęścia. Może nie chcesz sprawiać mi bólu, przykrości? Może nie chcesz mnie zasmucać? Może uda…”
Umiłowany zamyka mi usta słodkim pocałunkiem.
Patrzy we mnie głęboko. Ogniście. Jego spojrzenie przenika mnie na wskroś!
„Ja nigdy nie udaję, maleńka Moja! Nigdy! Jestem z tobą bardzo szczęśliwy. Niezmiernie! A ty, najmilsza Moja, jesteś błogosławiona.”
„Błogosławiona?”
„Szczęśliwa ze Mną.”
Wtulam się w mojego Oblubieńca.
„Taaak! Jestem szczęśliwa! Bardzo, bardzo szczęśliwa z Tobą, mój kochany Jezuniu!”
Jezus uśmiecha się do mnie cudownie i zanurza w Sobie… Tańczymy w miłości i intymności bez granic!
UŚMIECH
Jezus tuli mnie w objęciach i pieści moje biedne serce. Dotyka, głaszcze, całuje…
„Mój kochany Jezuniu!”
„Moja słodka Moniczko!”
Wtulam się w mojego Oblubieńca i pytam Go z mocą:
„Jak mogę Ci usłużyć, ucieszyć, uszczęśliwić Ciebie, mój śliczny?”
„Uśmiechnij się do Mnie, najmilsza.”
Uśmiecham się do Jezusa od ucha do ucha!
„Masz przepiękny uśmiech, Moniko!”
„Ty go stworzyłeś, więc musi być przepiękny!”
„Ale ty go używasz maleńka. Uśmiechaj się jak najczęściej!”
„Wiesz mój śliczny, kiedy boli, gdy cierpię, trudno mi się uśmiechać… Ale się staram.”
„Wiem, maleńka Moja. Widzę!”
„Mój słodki i Ty uśmiechnij się do mnie. Ja tak uwielbiam Twój uśmiech! Uśmiechnij się! Uśmiechnij się!”
Jezus uśmiecha się do mnie! Rozświetla się! Rozpromienia! Jaśnieje! Roztacza nade mną Swój uśmiech! Zanurza w nim, zatapia. A w moim biednym sercu jest błogo i ciepło i jasno… Jak w Niebie.
CISZA
Tańczymy razem. Mój umiłowany, śliczny Jezus i ja. Jezus trzyma mnie w objęciach i w tańcu prowadzi. Patrzy we mnie głęboko, poruszony i wzruszony cały.
„Boli cię bardzo, maleńka Moja!”
„Boli.”
„Cierpię razem z tobą maleńka Moja. Z tobą i w tobie.”
„Wiem, mój kochany, słodki Jezuniu! Dziękuję Ci!”
Rzucam się na szyję mojemu umiłowanemu. A On zanurza mnie w Sobie. Jesteśmy jedno. Nasze serca biją w jednym rytmie:
„Kocham ciebie!”
„Opowiedz mi o Sobie, kochany mój Jezu.”
„Jam jest Ciszą…”
I w tej chwili zapada we mnie błoga i niczym nie zmącona cisza…
PRÓBA
Dotykam policzek umiłowanego mojego. Głaszczę go z czułością.
„Mój słodki, mój kochany!”-szepczę z mocą.
„Jedyna Moja! Najmilsza Moja!” – szepcze Jezus ogniście.
„Zatańczymy?” – pytam.
Jezus patrzy we mnie głęboko…
„Już ze Mną tańczysz, Moniko!”
Wtuliłam się w mojego Oblubieńca, zamknęłam oczy i zobaczyłam obraz:
Wisiałam wraz z Jezusem na krzyżu. Nagle napadły mnie dziwne, straszne głosy i zaczęły jątrzyć mi w sercu i głowie:
„On cię opuścił! On cię nienawidzi! Nie kocha cię!”
Wtuliłam się w mojego słodkiego Jezusa. Milczałam. Wiedziałam, że to wszystko nieprawda.
Spojrzałam na Jezusa.
„Nienawidzę cię!” – wyszeptał nie swoim głosem.
„Możesz sobie nienawidzić. Ja Cię kocham!” – szepnęłam z mocą.
Obraz znikł.
Otwieram oczy. Jezus patrzy we mnie Swym pięknym, niebiańskim spojrzeniem. W Jego oczach widzę miłość i zachwyt.
„Wytrzymałaś próbę, miłości Moja! Słodka Moja! Najmilsza! Rozkoszy Moja! Wytrzymałaś!”
„Dzięki Tobie, mój kochany Jezuniu!”
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i mnie całuje. Całuje w czoło. I patrzy we mnie z uwielbieniem…
ROZMAWIAMY
Jezus tuli mnie do Siebie i patrzy we z lubością. Poruszony i wzruszony cały dotyka mój policzek i pieści go z czułością niezwykłą.
„Nie mam siły gadać, kochany… Poza tym nie chce mi się…” – szepczę z trudem.
Jezus uśmiecha się do mnie cudownie.
„Nie musimy rozmawiać, maleńka Moja. Możemy pomilczeć”-szepcze ogniście.
I po chwili dodaje:
„W naszej relacji nie są najważniejsze słowa. Najważniejsza jest miłość, bliskość, zaufanie, wzajemne oddanie.”
Jezus patrzy we mnie ogniście! Po chwili szepcze:
„Ważne, że cierpisz dla Mnie!”
„To jest takie ważne, że dla Ciebie? Dlaczego?”
„Gdy cierpisz dla Mnie, Ja nadaję twemu cierpieniu Sens. Sens ofiary. Sama mówisz, że jestem Sensem twego cierpienia.”
„No, tak” – szepczę tak jakby to była oczywista oczywistość.
Uśmiecham się do mojego ślicznego, słodkiego Jezusa od ucha do ucha!
„Jednak rozmawiamy!”
„Rozmawiamy. Odpocznij teraz, najmilsza Moja!”
Umiłowany kładzie moją głowę na SERCU Swoim. Wsłuchuję w Jego bicie.
SERCE bije w jednym rytmie:
„Kocham ciebie! Kocham ciebie! Kocham ciebie!”
PYCHAAA!
Leżę w objęciach umiłowanego mojego. Jezus tuli mnie do SERCA i patrzy we mnie Swym pięknym, niebiańskim spojrzeniem. Jak w obrazek. Czuję się jak niemowlę w ramionach najczulszej Mamy. Jezus przytula policzek do mego policzka i czule szepcze:
„Jak Mi z tobą dobrze, maleńka Moja!”
Uśmiecham się do Jezusa od ucha do ucha!
„Mi z Tobą też, kochany!”
„Opowiem ci bajkę, maleńka!”
„Opowiedz!” – klaszczę radośnie w dłonie.
„Było sobie małe ziarenko. Przez wiele lat błąkało się po świecie, unoszone przez wiatr, smagane deszczem. Aż w końcu wpadło w żyzną, urodzajną ziemię. Było podlewane, nawożone. Z ziarenka wyrosło wieeelkie i piękne drzewo. Miało rozłożyste konary. Można było usiąść w jego cieniu i odpocząć od skwaru słonecznego. A owoce! Jakież ono miało owoce! Zresztą sama spróbuj.”
Jezus podaje mi owoc. Otwieram usta, gryzę. Owoc sam rozpływa się w ustach. Jest soczysty, jędrny i słodki.
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i patrzy we mnie ogniście.
„Tym ziarenkiem i drzewem jesteś ty, Moniko, a owoce to owoce twojego życia!”
„Pychaaa!”
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i mnie całuje, błogo namiętnie i słodko…
SENS
Tańczę bardzo w objęciach umiłowanego! Jezus patrzy we mnie poruszony i wzruszony cały. Głaszcze z tkliwością mój policzek.
„Jakaś ty śliczna, maleńka Moja! Prześliczna!” – szepcze ogniście.
„Dzięki Tobie, mój Przepiękny!” – uśmiecham się do Jezusa z trudem.
„Cierpisz bardzo, maleńka Moja!”
Nie odpowiadam, milczę. Zresztą to nie było pytanie, ale stwierdzenie faktu.
Wtulam się w mojego Oblubieńca. Zamykam oczy. Nasze serca biją w jednym rytmie:
„Kocham ciebie! Kocham Ciebie!”
A ja szepczę do umiłowanego:
„Uwielbiam Cię, mój Jezu! Uwielbiam! Ty jesteś Sensem! Sensem mojego życia i mojego cierpienia!”
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i mnie całuje. Całuje jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Słodko, ogniście i namiętnie.
„Ty jesteś Moim sensem, Moniko. Ja jestem Sensem dla ciebie, a ty dla Mnie.
Tańczymy w miłości i intymności bez granic!
W BLASKU SPOJRZENIA
Jezus patrzy we mnie Swym pięknym, niebiańskim spojrzeniem… Jego spojrzenie przenika mnie na wskroś. Dotyka i pieści moje obolałe i zmęczone ciało. Rozjaśnia, ogrzewa moje biedne serce… Wlewa w nie otuchę i nadzieję. Spojrzenie Jezusa nie więzi, nie szpieguje, nie kontroluje. Daje szczęście i wolność.
Patrzę umiłowanemu w oczy z miłością.
„Pragnę żyć w blasku Twojego spojrzenia, kochany mój Jezu!”
Jezus uśmiecha się do mnie cudownie.
„Żyjesz, maleńka Moja. Żyjesz!” – szepcze z lubością.
SZCZĘŚCIE JEZUSA
„Jak mogę Cię Jezu mój słodki, uszczęśliwić, ucieszyć?”
Jezus głaszcze mój policzek z czułością niezwykłą.
„Uszczęśliwiasz Mnie, maleńka i radujesz wielce!” – szepcze ogniście i pyta:
„Jak mogę cię uszczęśliwić i ucieszyć, maleńka Moja?”
„Bądź ze mną, po prostu”- uśmiecham się do mojego ślicznego radośnie.
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i patrzy we mnie ogniście.
„Ja Jestem, Moniko. Ja zawsze jestem z tobą, przy tobie i w tobie! Zawsze!”
Nagle Jezus wzrusza się ogromnie! W Jego oczach widzę łzy…
„Nie chcesz, Moniko, bym cię uzdrowił, ulżył w cierpieniu!”
„Bądź wola Twoja, nie moja, kochany! Poza tym chcę cierpieć z Tobą, dla Ciebie, byś nie był samotny, sam w cierpieniu.”
„Niewiele dusz chce cierpieć, cierpieć dla Mnie… Jeśli już cierpią, cierpią dla siebie!”
„Ja chcę dla Ciebie…”
Jezus wzrusza się jeszcze bardziej. Łzy płyną po Jego policzkach.
„Tak bardzo Mnie kochasz, że chcesz cierpieć dla Mnie?”
Kiwam głową, że tak!
„Dla Ciebie i z Tobą, kochany!”
Jezus tuli policzek do mego policzka. Zanurza mnie w Sobie.
„Moja kochana, jedyna! Miłości Moja! Rozkoszy! Słodka Moja!” – szepcze żarliwie SERCE Najdroższe.
Po policzkach umiłowanego płyną łzy coraz bardziej i bardziej.
„To ze szczęścia, maleńka Moja! Ze szczęścia!”
Całuję łzy Jezusa szczęśliwa cała…
PRZYJMUJE
Leżę w objęciach umiłowanego cierpiąca i tańcząca bardzo. Jezus patrzy we mnie poruszony i wzruszony cały…
„Mój słodki, daj buzi”- szepcze moje serce.
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i mnie całuje. Całuje jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Czule, słodko i namiętnie.
„Miłości Moja, jedyna Moja!”
Cierpię tak bardzo, że nie potrafię myśleć o niczym innym…
„A Ty o czym myślałeś kiedy Cię bolało, kiedy cierpiałeś? O czym wtedy myślałeś, mój Jezu kochany?”
„Myślałem o Moich dzieciach, że je zbawiam, że w końcu będą mogły do Mnie bez przeszkód przyjść, że otwieram im Niebo. Niezmiernie tego pragnąłem.”
„Ja tak nie potrafię…”
„Potrafisz, potrafisz maleństwo Moje! O, teraz twoje serce śpiewa:
’Zaprowadź mnie tam skąd powrotu nie ma. Gdzie ustaje wiara, spełnia się nadzieja. Gdzie światłością pachnie każdy skrawek nieba, bo ją na swój obraz Miłość wylewa.’ Śpiewasz o Niebie. Ja jestem twoim Niebem, Moniko. Tańcz! Ofiaruj MI cierpienia! Jak do tej pory! A Ja przyjmuję je i będę przyjmował.
Jezus wyciąga rękę i dłonią delikatnie głaszcze mój policzek.
„Pięknie tańczysz, maleńka Moja!”
„Za moje Duchowe Dzieci tańczę!”
„A Ja twój taniec z radością przyjmuję!”
TO MIŁOŚĆ
Jezus patrzy we mnie jak w obrazek. Ogniście, namiętnie…Jego spojrzenie przenika mnie na wskroś. Nie wytrzymuję tego spojrzenia i speszona spuszczam głowę. Umiłowany delikatnie, ale stanowczo podnosi ją do góry.
„Pragnę ciebie, Moniko!”
„Masz mnie, kochany! Bierz mnie!”
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i mnie całuje. Całuje jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Czule, słodko i namiętnie.
„Pragnę Ciebie, Jezu!”
Masz Mnie. Bierz Mnie!”
Umiłowany całując zanurza mnie w Sobie. Zatapia w miłości. Widzę obraz:
Jezus jest daleko. Wisi na krzyżu. Chcę do Niego biec, ale coś, jakaś siła mnie zatrzymuje. Przeszkadza mi. Stawia opór. Walczę z tą siłą. I w końcu udaje mi się dobiec do umiłowanego.
Jezus wisi na krzyżu i cierpi niezmiernie… Serce mi pęka…
„Co ja Ci zrobiłam, kochany!!!” – krzyczę z bólu.
„To nie ty, maleńka. To Miłość!” – szepcze Jezus z ogniem.
„Ale ja też!”
Obejmuję mojego ślicznego i mocno tulę do siebie.
Tańczymy bardzo w miłości i intymności. Mój Jezus i ja.
BOSKI ARTYSTA
„Śniło mi się kochany, że Cię malowałam! Twój portret. Ikonę. Na początku nie za bardzo mi wychodziło, ale potem zaczęło wychodzić. Nie wiem czy do końca wyszło, bo się obudziłam!”
Jezus uśmiecha się do mnie z czułością. Dotyka dłonią mego serca i szepcze żarliwie:
„Tu znajdziesz mój najważniejszy i najpiękniejszy mój portret, maleńka Moja Moniczko. W twym sercu. Ty Mnie w nim malujesz.”
„I mi wychodzi?”
„Wychodzi, wychodzi Moja artystko!”
„Nie lubię gdy ktoś nazwa mnie artystką. Jestem malarką. Po prostu.”
Nagle przez moją głowę i serce przebiega myśl jak błyskawica!
„Zaraz, zaraz! Przecież to TY we mnie malujesz! Malujesz Swój Autoportret! Ja Ci tylko użyczam miejsca. A nawet nie! Ty sam bierzesz i malujesz!”
Jezus uśmiecha się do mnie promiennie!
„I wychodzi Mi?” – pyta przekornie.
„A jak myślisz, mój Boski Artysto?
Daję umiłowanemu siarczystego buziaka!
WIECZNIE
Trwamy wtuleni w siebie nawzajem. Zjednoczeni w miłości i cierpieniu. Zanurzeni w sobie nawzajem, zatopieni w siebie wzajemnie. Oblubieniec i Jego oblubienica. Najsłodszy i Jego jedyna. Najcudowniejszy i Jego słodka. Malusieńki i Jego milusia. Mój Jezus i ja. Wtuleni w siebie nawzajem trwamy w miłosnym milczeniu… W błogiej bliskości i intymności bez granic.
Widzę obraz: Jezus trzyma mnie na rączkach i podrzuca w górę! Wysoko, wysoko! Ja robię w górze fikołki, kręcę piruety… I bezpiecznie ląduję w objęciach Jezusa jak na mięciutkiej podusi. Śmiejemy się przy tym radośnie!
Nachodzi mnie myśl, że umiłowany Jezus się mną bawi! Tak bardzo pragnę, aby się mną bawił! Pragnę być Jego zabawką! I jestem. Jestem maleńką zabaweczką w Jego dłoniach.
„Uświadomiłam sobie, kochany, a raczej Ty mi uświadomiłeś, że każde nasze spotkanie mogłoby trwać wiecznie!”-szepczę radośnie.
Jezus uśmiecha się do mnie z czułością.
„Masz rację, maleńka Moja. Każde nasze spotkanie trwa wiecznie!” – szepcze żarliwie.
„Piękne to bardzo!”
Wtulam się jeszcze bardziej w mojego Oblubieńca. Tańczymy bardzo w miłości i intymności bez granic!
OCZKO W GŁOWIE
Jezus mnie obejmuje z miłością i mocno tuli do Siebie. Przytula i otula Sobą. Zanurza w Sobie bardziej i głębiej… Zatapia w miłości. I czyni z Sobą jedno.
„Mój piękny… Prześliczny!”
„Moja słodka! Najsłodsza!”
Nasze serca rozmawiają ze sobą nawzajem. Szepczą słowa miłości.
Widzę obraz: Idziemy z umiłowanym drogą, przez pola i łąki. Przed nami rozciągają się piękne widoki.
Ale my nie zwracamy na nie uwagi. Nie interesujemy się pięknem krajobrazu. Interesujemy się sobą nawzajem. Jezus mną, a ja Jezusem. Cieszymy się sobą wzajemnie. Oblubieniec i oblubienica. Mój Jezus i ja.
„Jesteś Moim oczkiem w głowie, maleńka Moja Moniczko!” – słyszę ciepły i czuły szept umiłowanego.
„I Ty moim, kochany mój Jezu! I Ty moim. Świata poza Tobą nie widzę!”
Trwamy w miłości i intymności bez granic! Malusi i Jego Milusia.
ROZPIESZCZAM UMIŁOWANEGO
Daję umiłowanemu, ślicznemu Jezusowi siarczystego buziaka i patrzę Mu w oczy głęboko.
„Powiedziałeś kochany, że życie mnie nie rozpieszcza. To prawda. Nie rozpieszcza mnie. Przeciwnie! Ciężki, chropowaty, twardy krzyż przygniata mnie do ziemi…”
„Ale dźwigając ten krzyż idziesz za Mną. Idziesz z sercem zanurzonym we Mnie i oczami we Mnie utkwionymi.”
Patrzymy w siebie nawzajem ogniście. Milczymy długo.
„Ty, mój Jezu kochany, mnie rozpieszczasz. I ja pragnę rozpieszczać Ciebie!”
Zbliżam twarz do twarzy Jezusa i Go całuję. Całuję jak oblubienica całuje swego Oblubieńca. Słodko, ogniście i namiętnie.
„Rozpieszczasz Mnie maleńka Moja Moniczko! Rozpieszczasz Mnie miłością, ufnością, pokorą. Rozpieszczasz ofiarowaniem cierpienia – tańcem i uśmiechem. Rozpieszczasz Mnie swą miłością, Moniko!” – szepcze żarliwie umiłowany.
Całuję SERCE Jezusa i Jego Rany. A mój śliczny uśmiecha się do mnie z lubością…
NIE GROZI MI
Jezus całuje mnie… Całuje jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Słodko, ogniście i namiętnie. Całuje moje usta, całuje moje chore, obolałe i zmęczone ciało. Całuje moje biedne serce. Całuje, dotyka i głaszcze je z czułością i namaszczeniem niezwykłym.
Rozpływam się w Jego pocałunkach…
„Rozpieszczasz mnie, mój słodki Jezuniu!” – szepczę szczęśliwa cała.
„Życie cię Moniko nie rozpieszcza, więc Ja cię rozpieszczam!”
„Tak… życie mnie nie rozpieszcza… Ale Ty bardzo!!!” – szepczę.
I po chwili pytam:
„A nie sądzisz, mój Jezu słodki, że od Twych pieszczot stanę się rozwydrzonym bachorkiem?”
„Nie grozi to tobie, Moja Moniczko”- szepcze umiłowany z cudnym uśmiechem.
„Nie? A dlaczego?”
„Bo kto bierze codziennie swój własny krzyż na swe ramiona i idzie za Mną, jak ty, Moniko, temu bycie rozwydrzonym nie grozi!”
„Tak myślisz, kochany?”
Spuszczam głowę zawstydzona… Mój kochany, słodki Jezus delikatnie, lecz stanowczo unosi ją do góry.
„Nie grozi ci to, Moniko najmilsza Moja!” – szepcze żarliwie. Ogniście i namiętnie mnie całuje.
„Uwielbiam Twoje pieszczoty, Twe rozpieszczanie, mój Jezu kochany!”
„A Ja uwielbiam cię rozpieszczać, maleńka Moja!”
„Rozpieszczaj więc mnie do woli, mój Jezu!”
NIE ZMUSZA
Jezus głaszcze moj policzek… Z miłością i czułością niezwykłą.
„Moja mała, maleńka… Moja malusia milusia… Jedyna Moja…” – szepcze tkliwie.
Uśmiecham się do mojego Oblubieńca radośnie!
Wyciągam rękę i dłonią dotykam i głaszczę twarz umiłowanego mojego. Z czułością i uwielbieniem.
„Mój Maleńki, Malusieńki… Słodki, Słodziusieńki… Malusi Słodziusi…”-szepczę pieszczotliwie.
Jezus promienieje cały miłością i szczęściem!
Kładę głowę na SERCU Najdroższym. Słucham JEGO bicia.
„Uwielbiam słuchać bicia Twego SERCA, kochany mój Jezu…”
„Więc słuchaj, Moniko. Ono bije dla ciebie.”
Jezus kładzie głowę na sercu moim i słucha jego bicia.
„Uwielbiam słuchać bicia twego serca!” – szepcze żarliwie.
Więc słuchaj, mój Jezu. Ono bije dla Ciebie.”
Słuchając bicia SERCA umiłowanego zamyślam się…
„Mój kochany Jezus do niczego mnie nie zmusza, niczego nie narzuca, nie wywiera presji. Z Nim, w Nim jestem wolna i przeźroczysta jak mgiełka pod woalką… Mogę widzieć, mogę nie widzieć, mogę czuć, lub nie. Wszystko mogę, nic nie muszę. Zachęca mnie, zaprasza, prosi… Nie zmusza.”
SERCE Jezusa i serce moje biją w jednym rytmie:
„Ko – cham Cie – bie! Ko – cham cie – bie!”
PLON
„Napisałam list do mojego Duchowego Synka. Nie czekam na odpowiedź. Chcę tylko, by o mnie wiedział i chciałam go na duchu podnieść.”
„Na taki list nie można nie odpowiedzieć, maleńka Moja.”
„Tak? Dlaczego, kochany mój Jezu?”
„Jest w nim wiara, nadzieja i miłość. Jest też siła ducha.”
„Dajesz mi to wszystko, więc się dzielę!”
Jezus uśmiecha się do mnie tkliwie.
„Więc już nie mówisz, Moniko, że nic nie robisz?”
Śmieję się perliście!
„Moja Duchowa Córeczka napisała do mnie taki elaborat, że sama już nie wiem!”
Patrzę umiłowanemu w oczy głęboko i dodaję:
„Nie widzę, no naprawdę nie widzę, żebym coś robiła. No… Co ja na to poradzę? Nie widzę. Ale wiesz, mój Jezu słodki? Myślę, że to nie pochodzi od Złego, ale od Ciebie. Pozwalasz mi nie widzieć, abym nie popadła w pychę!”
Jezus patrzy we mnie ogniście. Poruszony i wzruszony cały! Jego spojrzenie przenika mnie na wskroś! Zdaje mi się, że odkryłam Jego Tajemnicę.
„Kiedy rolnik sieje zboże, nie widzi jak i kiedy rośnie. Widzi plon. I tobie, Moniko pozwalam widzieć część twojego plonu.”
„Widzę plon, ale nie przypisuję go sobie, lecz Tobie, mój Jezu słodki.”
Jezus obejmuje mnie ramionami i mocno tuli do SERCA.
„I niech tak zostanie, najmilsza Moja! U Mnie na rączkach będzie wszystko przed tobą odkryte. I całe twe działanie i cały plon.”
MASZ MNIE!
Dotykam włosów umiłowanego mojego i patrzę Mu w oczy z miłością i uwielbieniem…
„Jakiś Ty piękny, mój słodki Jezu! Jak piękny…” – szepczę z zachwytem wielkim.
Jezus patrzy we mnie rozpromieniony cały miłością!
„Zatańczymy, najmilsza Moja?” – pyta słodko.
„Z Tobą zawsze, umiłowany!”
Tańczymy. W pewnej chwili tracę siły i lecę z nóg…
„Mój kochany nie mam siły… Wybaaa!”
Jezus przerywa mi gwałtownie!
„Nie masz siły, ale masz Mnie, Moniko kochana!” – szepcze żarliwie.
Bierze mnie w objęcia i kładzie na SERCU Najdroższym. Tuli, zanurza, ogrzewa… Kołysze jak mama dziecko. Jestem jak niemowlę w objęciach najczulszej mamusi. Umiłowany zbliża Swą twarz do mojej twarzy i mnie całuje. Całuje moje czoło, policzek, usta. Całuje obolałe i zmęczone ciało. Całuje, a moje serce śpiewa:
„Miłości moja! Ogrodzie mój! Oceanie! Rozkoszy i szczęście moje! Niebo moje! Uwielbiam Cię Jezu słodki!”
Tańczymy razem, mój śliczny Jezus i ja. Wtuleni SERCE przy sercu. Tańczymy w miłości i intymności bez granic!
NIE MA ALE!
Głaszczę policzek słodkiego mojego Jezusa. Głaszczę delikatnie, z czułością. Uśmiecham się do Niego od ucha do ucha. Oblubieniec patrzy we mnie rozpromieniony cały miłością i zachwytem wielkim…
„Dziś w Niebie wielkie Święto!”
Jezus jakby nie słucha co do Niego mówię, patrzy we mnie ogniście.
„Jakaś ty piękna, Moniko najmilsza! Święci to ludzie piękni. Jak ty!”
„Na pewno dużo mi jeszcze do nich brakuje!”
„Nic ci nie brakuje, Maleńka Moja! Świętość to dojrzałość i owocowanie. Ty jesteś dojrzała i owocujesz.”
Patrzę w oczy mojemu Oblubieńcowi.
„A czy można zostać Świętym nic nie robiąc?”
Jezus śmieje się perliście i słodko!
„Chodzi ci o to maleńka Moja, że według ciebie nic nie robisz tylko cierpisz dla Mnie?” – pytam ogniście.
„No, tak. O to mi chodzi!” – szepczę uradowana, że umiłowany mnie rozumie.
„Maleńka Moja Moniczko posłuchaj więc co ci powiem: mówiąc po twojemu, 'nic nie robiąc’ tylko cierpiąc dla Mnie!”
„Alll…”
Jezus zamyka mi usta słodkim i ognistym pocałunkiem. Całuje mnie mój słodki. A Jego SERCE szepcze:
„Nie ma 'ale’, maleńka Moja! Nie ma żadnego 'ale’!”
JA JESTEM
Nie widzę, nie słyszę, nie czuję Jezusa. Widzę ciemność… Ale uśmiecham się do mojego Oblubieńca promiennie. Wiem bowiem, że mimo, że Go nie widzę, nie słyszę, nie czuję, On jest przy mnie. Jest i tuli mnie do SERCA Swego.
„Zatańcz dla Mnie Moja słodka Moniczko!” – słyszę ciepły i czuły głos umiłowanego.
Uśmiecham się do Jezusa od ucha do ucha.
Zaczynam tańczyć! Tańczę leciutko i zwiewnie. Jak mgiełka, jak wietrzyk. Tańczę, a moje serce śpiewa:
„Uwielbiam Ciebie, mój Jezu! Kocham Cię! Wywyższam! Wychwalam Cię! Pozdrawiam i błogosławię Ciebie, kochany mój Jezu! Uwielbiam Cię!”
I nagle widzę Umiłowanego mojego Oblubieńca! Trzyma mnie w objęciach i patrzy we mnie ogniście i słodko.
„Ja Jestem, maleńka Moja! Ja Jestem!”
Przytulam policzek do policzka Maleńkiego mojego…
„Wiem, że Jesteś, mój Jezu! Wiem” – szepczę z miłością.
Tańczymy razem w intymności bez granic! Mój Oblubieniec i ja.
BLISKOŚĆ NIEPOJĘTA
Jezus podnosi głowę z mojego serca i patrzy mi w oczy ogniście.
„Odpocząłeś choć troszkę, mój śliczny Jezuniu?” – pytam z czułością.
„Uwielbiam odpoczywać na sercu twoim, Moniko najmilsza Moja!” – szepcze żarliwie umiłowany.
„A ja uwielbiam odpoczywać na SERCU Twoim. To bliskość niepojęta…”
Jezus zbliża twarz do mojej twarzy, tuli policzek do mojego policzka i całuje mnie. Całuje jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Słodko, ogniście i namiętnie. Tuląc i całując zanurzał mnie w Sobie bardziej i głębiej
„Uwielbiam cię tulić i całować, maleńka Moja Moniczko!”
„To bliskość niepojęta i nieogarniona…” – szepczę z zachwytem wielkim.
„JA pragnę takiej bliskości!”
„Ja też! Ja też! Pragnę! Bardzo! To Ty jesteś Bliskością, prawda, kochany mój Jezu? Bliskość rodzi bliskość…”- szepczę radośnie.
„Tak, maleńka. Ja jestem Bogiem bliskim. Emmanuelem. Bogiem z wami!”
Umiłowany tuli mnie i całuje ogniście. A tuląc i całując zanurza mnie w Sobie. Wciąż bardziej i głębiej.
Tańczę w Jego bliskości…
OBRAZY, ŁZY I BICIE SERCA
Leżę w objęciach Jezusa tańcząca bardzo. Umiłowany mój pochyla się nade mną z tkliwością i patrzy mi w oczy głęboko. W Jego oczach widzę obrazy:
Jesteśmy na łące. Jestem małą dziewczynką. Jezus trzyma mnie na rączkach, podrzuca wysoko, wysoko! I cieszy się mną ogromnie! Niezmiernie się mną raduje!
Potem widzę jak bierze mnie 'na barana’ i się ze mną bawi. A później oboje leżymy na trawie. Umiłowany zrywa jedno źdźbło i łaskocze nią mnie po policzku. Śmiejemy się radośnie.
Jezus patrzy we mnie poruszony i wzruszony cały. W Jego oczach widzę łzy…
„Jestem z ciebie niezmiernie dumny, Moniko najmilsza! Bardzo cierpisz, a marudzisz, nie narzekasz, ale ofiarowujesz.”
„Tańczę dla Ciebie, kochany mój Jezu. Za moje Duchowe Dzieci i za największych grzeszników na świecie tańczę.”
Jezus zbliża twarz do mojej twarzy. Patrzy we mnie. Jego spojrzenie przenika mnie na wskroś…
„Czego sobie życzysz, Moja słodka? Co mogę dla ciebie zrobić?” – pyta umiłowany z czułością.
„Mój Maleńki, odpocznij. Odpocznij na sercu moim.”
Kładę głowę umiłowanego na moim sercu i głaszczę Jego włosy i policzek. Jezus słucha bicia mego serca, które mówi Mu o mojej miłości.